sobota, 19 czerwca 2010

2010-06-19 - 2 dzień wyprawy

Na stronie internetowej www.super-nowa.pl pojawił się artykuł o wyprawie oraz zdjęcia z rozpoczęcia wyprawy:

"Kierunek Gambia

Do celu mają – bagatela – 24 000 tysiące kilometrów. Ewelina i Seweryn Drożdżowie oraz Marcin Haladyn wczoraj, punkt dwunasta wyruszyli z Bielska-Białej w wyprawę do afrykańskiej Gambii. Środkiem transportu są dwa potężne motocykle.
– Rok temu wymyśliliśmy wyprawę: Maroko, Algieria, Tunezja i potem z powrotem przez Sycylię i Włochy do Polski. Ale nie wyszło, bo okazało się, że przez granicę Maroko – Algieria nie przejdziemy ze względu na konflikt wojenny. Powstał więc plan B – opowiada Marcin Haladyn. – Początkowo miało skończyć się na Dakarze, mekce wielbicieli motocykli ze względu na rajd Paryż-Dakar, ale potem postanowiliśmy dojechać jeszcze niżej – do Gambii. Tym bardziej, że zaprzyjaźniona z nami siostra Elżbieta Blok prowadzi tam misję.

Podróżnicy nie wybrali najkrótszej i najprostszej drogi. Po drodze planują zahaczyć o Andorę w Pirenejach i odwiedzić Przylądek Finisterre w Hiszpanii oraz Zielony Przylądek w Afryce. W ten sposób zaliczą dwa najbardziej wysunięte na zachód punkty Europy i Afryki. Mają na to około 35 dni.

Na miejsce trójkę przyjaciół mają zwieźć dwie potężne Hondy Varadero 1000 zakupione specjalnie w tym celu. Wybór był nieprzypadkowy.
– Dwa takie same motory zmniejszają o połowę liczbę części zapasowych, które trzeba zabrać w drogę. Nasze maszyny są maksymalnie pozbawione elektroniki, mają za to gaźniki. Jeżeli komputer zepsuje się na pustyni nic z nim nie zrobimy. Jeżeli padnie gaźnik jest szansa na naprawę – tłumaczy Marcin.

Czy nasi podróżnicy czegoś się boją?
– Po drodze mogą wydarzyć się tysiące rzeczy, ale najgorsze będą chyba pierwsze dni ze względu na ogromne emocje, które towarzyszą wyprawie. Nietrudno wtedy o błąd. Kiedyś Ewan McGregor i Charley Boorman wybrali się w podróż do Afryki na motocyklach i mimo to, że nie jechali sami i byli obstawieni sztabem specjalistów Boorman wywrócił się już przy stracie, a potem 300 metrów później na stacji benzynowej. Wszystko przez emocje – mówi Marcin.

Seweryn Drożdż zachowuje więcej spokoju.
– Czego tutaj się bać? Mamy odpowiedni sprzęt. Wszystko jest sprawdzone – mówi potężnych rozmiarów uczestnik wyprawy i miłośnik motocykli.

Spokój zachowuje też Ewelina Drożdż, drobna blondynka.
– Jakaś obawa zawsze istnieje, więc nie mogę powiedzieć, że nie odczuwam strachu. Ale, jakby co, mam dużego męża – śmieje się. – Poza tym nie jest to nasza pierwsza wyprawa, choć, jak do tej pory, jest najpoważniejsza – dodaje.

Przyjaciele planują pokonać około 700 kilometrów każdego dnia. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem do Bielska-Białej powrócą 25 lipca. W miarę możliwości będą kontaktować się z dziennikarzami Radio Bielsko i tam będzie można usłyszeć relacje z podróży na żywo. Relacje mają potem trafiać na stronę www.gambia2010.com. Również w miarę możliwości uczestnicy wyprawy będą na tej samej stronie prowadzić dziennik podróży.

Trzymamy kciuki!"
Źródło: www.super-nowa.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz