No to po raz kolejny, ten sam odcinek, ale moim aparatem.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od pobudki, szybkiego tankowania i dojazdu do granicy. Okazało się niestety że jest zamknięta, zdecydowałem że można to wykorzystać.
Następnie przejazd przez pole minowe na odcinku ziemi niczyjej między Saharą Zachodnia a Mauretanią. Te auta w tle to pechowcy, którzy trafili na miny…
Pierwsze kilometry w Mauretanii, które potem tak źle się skończyły… Tankowanie na pustyni, nocleg w Auberg Sahara u Kani i pierwsze gleby…
Drugi dzień w Mauretanii, ten nieszczęśliwy, zaczęło się od pięknych zdjęć, skończyło się na wypadku, utratach przytomności i niekończących się łapówkach…
Wjazd do Senegalu, to już inny świat, prawdziwa czarna Afryka, ta piękna, w której zostawiliśmy swoje serca!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz